Droga wódko...
Pisze „droga” dosłownie i w przenośni. Dosłownie bo przez ostatnie 25 lat wydałem na ciebie majątek a w przenośni, bo wiele lat byłaś mi bardzo bliska. Znamy się od 27 lat , spotykaliśmy się na początku sporadycznie raz, czy dwa razy w miesiącu. Z każdym rokiem nasze spotkania były coraz częściej, praktycznie co weekend. Wtedy jak wiesz jeszcze się ciebie trochę wstydziłem i zawsze spotykaliśmy się wśród innych osób. Nasze spotkania były coraz bardziej regularne i intensywne, no i zaczęło mi ciebie brakować także w tygodniu. Przestałem się już ciebie wstydzić i najczęściej widywaliśmy się tylko sami. Inne towarzystwo nie było nam potrzebne do szczęścia.
Ty zawsze miałaś czas dla mnie, więc zaczęliśmy spotykać się praktycznie codziennie. Nie przeszkadzało ci, że miałem już swój dom , żonę a po dwóch latach dziecko. Ciężko się w tobie zakochałem. Ostatnie kilka lat myślałem już tylko o tobie, by się znowu wieczorem zobaczyć. Byłaś dla mnie jak prawdziwa kochanka, która zawsze czeka i jest gotowa. Niestety byłem ślepy i nie zauważyłem, że zaczynasz zabierać mi wszystko: dom, żonę i syna, rodzinę i przyjaciół, ale także znajomych, którzy mnie lubili. Chciałaś mnie mieć tylko dla siebie.
I prawie ci się udało bo uzależniłaś mnie od siebie. To uzależnienie doprowadzało mnie do destrukcji i upadłem na swoje dno…
Na szczęście znalazł się człowiek, mój lekarz rodzinny, który poratował mnie zwolnieniem jak już nie byłem w stanie chodzić do pracy i polecił mi wspaniałych ludzi. To dzięki nim: Ewie, Paulinie i Piotrowi jestem od ponad pół roku trzeźwy i jestem już na tyle silny by napisać do ciebie. Ostatecznie zrywam z tobą, nie chce cię już znać ani widzieć. Nie chcę cię słyszeć ani czuć obok. Jesteś najgorszą rzeczą jaka mnie spotkała w życiu i zrobię wszystko byśmy się więcej nie spotkali. Z każdym dniem, tygodniem i miesiącem bez ciebie czuje się coraz lepiej.
Na dzisiaj bardzo dobrze ale wiem, że może być jeszcze lepiej. Wiem też, że będziesz chciała mnie zobaczyć, ale umiem już się przed tobą bronić. Naprawiam wszystkie błędy, które popełniłem w życiu będąc z tobą i drugi raz ich nie popełnię. Umiem się uczyć na błędach.
Nie pisz do mnie, nie dzwoń, nie przyjeżdżaj i nie szukaj mnie nigdzie. Przyjmij do wiadomości, że ja dla ciebie już nie istnieje. Bardzo żal mi osób z którymi się teraz spotykasz bo wiem do czego ta znajomość prowadzi.
Jestem na ciebie taki zły, jak będę jeszcze silniejszy będę pomagał innym, których sobie owiniesz wokół palca.
A na dziś mam ci już tylko jedno zdanie do powiedzenia:
ŻEGNAJ !!!
Marcin.